4. EKSPLOATACJA


Założony na wstępie raportu parametr, który określono jako „przyjazny interfejs”, czyli przystosowanie systemu do łatwej administracji i eksploatacji został podyktowany czynnikami pragmatycznymi. Istnieje bowiem poważna sprzeczność: z jednej strony wiadomo, że taniej, łatwiej i wydajniej funkcjonują systemy scentralizowane, z natury trudne do zarządzania, których obsługa wymaga wysokich kwalifikacji, z drugiej trudno ów model zastosować do polskich realiów już teraz. Na przeszkodzie staje przede wszystkim brak odpowiedniej infrastruktury sieciowej (szczególnie na wsi) i brak nadziei, że sytuacja szybko się zmieni. Mgliste widoki na zmianę obecnej sytuacji każą odłożyć racjonalne argumenty na przyszłość. Zapewne jeszcze przez wiele lat małe biblioteki będą działały w pojedynkę, a pracujący w nich bibliotekarze będą musieli liczyć wyłącznie na własne siły. Być może problem zniknie już za kilka lat, gdy rozwinie się infrastruktura i pojawi rynek masowych usług outsourcingowych; wówczas do dyskusji trzeba będzie powrócić. Dziś jednak należy przyjąć rozwiązania zastępcze.

Wspomniane kwestie są przez producentów dostrzegane raczej zgodnie. W zasadzie każdy omawiany system może być administrowany przez przeszkolonego bibliotekarza bez konieczności odwoływania się do pomocy wykwalifikowanego informatyka. Niemniej istnieją sytuacje, gdy taka pomoc jest niezbędna. Pod tym względem różnice pomiędzy pakietami są bardzo znaczące:

1. Zdecydowanie najprzyjaźniejsze mechaniczny instalacji, konfiguracji i zarządzania zastosowano w Librze 2000. Mimo wykorzystania zawansowanej architektury program jest łatwy do administrowania i przyjazny w użytkowaniu. W praktyce nie wymaga żadnej wiedzy informatycznej (nawet szkolenia dla administratora) i jest w pełni funkcjonalny tuż po zainstalowaniu. Ocenę tę wzmacnia zastosowana technologia. Dzięki wysokiemu wskaźnikowi bezpieczeństwa, jakie zapewniają serwery SQL system działa niemal bezawaryjnie i nie generuje kosztów serwisowych.

2. Na podobną ocenę zasługuje także system Patron 2. Wynika to po części z faktu, że oba programy bazują na zbliżonej technologii i opierają się na podobnych założeniach. Administracja systemu dzięki graficznym menedżerom jest banalnie prosta i wymaga jedynie pogłębionej wiedzy na temat czynności i procedur bibliotecznych. Konieczność korzystania z usług informatyka może zachodzić tylko w dużych placówkach i polega na dozorowaniu sieci (nie systemu).

3. MAK jest swoistym zaprzeczeniem wcześniejszego podejścia. Instalację może wprawdzie wykonać doświadczony użytkownik, ale aby zmierzyć się konfiguracją i dostosowaniem programu do rzeczywistych potrzeb trzeba: 1. przestudiować obszerną dokumentację, 2. zdobyć oprogramowanie do edycji (TEX), 3. przyswoić sobie archaiczny język programowania komandami DOS i 4. wykonać serię eksperymentów. Niedogodności te sprawiają, że w opinii wielu użytkowników jest programem trudnym do implementacji. Przypadek MAKa jest egzemplifikacją starej maksymy, która brzmi, że „nadmiar zalet niekiedy przeradza się w wady”. Jest to problem bardzo złożony. W MAKu przyjęto bowiem założenie, że będzie to program otwarty i uniwersalny; program zdolny sprostać nawet najbardziej wyrafinowanym potrzebom przebudowy i modyfikacji danych, gdyż takie były i są potrzeby w Bibliotece Narodowej. Fakt ów cieszy wprawdzie administratorów, który otrzymują do dyspozycji potężne narzędzie projektanckie (gdyż tak należy postrzegać MAKa). Z drugiej strony martwi samych bibliotekarzy, gdyż większość z nich nie jest nawet świadoma jak z tego korzystać. Problem polega na tym, że ci ostatni nie potrzebują „systemu zarządzania bazą danych” (DBMS), lecz działającego programu, który wyręczyłby ich w obsłudze żmudnych czynności codziennych, innymi słowy potrzebują MAKa już skonfigurowanego. Ten aspekt pracy nad systemem został jednak bardzo zaniedbany. Jakkolwiek wraz z MAKiem użytkownik otrzymuje pewne standardowe rozwiązania (bazy, batch’e, szablony) trzeba stwierdzić, że są one nieco oderwane od rzeczywistości. Niedogodności te w pewnej mierze złagodziło wydanie popularnej książki o MAKu autorstwa Jerzego Maja, lecz – podkreślmy – problemu nie rozwiązało. Kwestie te były już poruszane na poprzedniej konferencji[1], padały propozycje postulujące wykonanie MAKa w wersji light, odbyły się spotkania robocze, lecz – jak dotychczas – owoców nie przyniosły.

4. Administracja SOWy i SOWy 2 nie wymaga od operatora jakiś szczególnych umiejętności. W prawidłowo skonfigurowanym systemie większość czynności jest stosunkowo łatwa do opanowania nawet dla niedoświadczonego użytkownika. Problematyczny pozostaje jednak moment instalacji i konfiguracji, który z zasadzie każdorazowo wymaga wizyty producenta lub autoryzowanego przedstawiciela, a to pociąga każdorazowo pewne koszty. W praktyce nadzór nad systemem mogą sprawować odpowiednio przeszkoleni bibliotekarze, a jedynym odstępstwem od tej zasady są jedynie duże instalacje, które wymagają stałej opieki informatyka nad infrastrukturą sieciową.

... Dalej


Przypisy:

[1] Np. W. Kolasa: Przyszłość i dylematy małej automatyzacji. Program MAK i  możliwość jego wykorzystania w małych i średnich bibliotekach publicznych. W: Jak automatyzujemy biblioteki publiczne? Warszawa 2001, s. 86–104.