Polskie programy biblioteczne dla małych i średnich bibliotek publicznych.
Raport 2002
WSTĘP
Polski rynek oprogramowania dla małych i średnich bibliotek uległ o ostatnich latach istotnym przekształceniom. Na kierunki jego rozwoju wpłynęły czynniki dwojakiego rodzaju. Z jednej strony zadziałał charakterystyczny dla całej branży IT błyskawiczny postęp technologiczny, z drugiej względy typowo bibliotekarskie. Wśród wielu czynników z pierwszej grupy warto wspomnieć choćby stałym od kilkunastu lat wzroście mocy komputerów, która podwaja się średnio co 18 miesięcy, a jeszcze bardziej o zataczającej coraz szersze kręgi rewolucji internetowej i stałej tendencji do upraszczania interfejsów. Ciągły wzrost popularności peceta i easy technology pociąga za sobą trwały spadek cen, tworząc przedpole dla rozkwitu przemysłu informacyjnego. Ten zaś napędzany przez machinę reklamy bez większych już przeszkód przenika do życia społecznego, zagarniając obszar od telefonów komórkowych i bankomatów, przez edukacją na odległość, na sklepach internetowych kończąc. Proces ów nie omija także bibliotekarstwa, trwa i zapewne się nie zatrzyma.
Zmiany w polskim bibliotekarstwie ostatnich lat nie były w porównaniu z branżą IT aż tak znaczące, niemniej zdarzyło się wiele. Można ograniczyć się do stwierdzenia, że zakończył się już pierwszy etap komputeryzacji polskich bibliotek. Etap dyskusji, poszukiwań… później korekt i racjonalizacji. Warto jednak pamiętać, że w procesie tym uczestniczyły niemal wyłącznie duże książnice i biblioteki akademickie. Dziś placówki te osiągnęły już pewien poziom dojrzałości: powstały konsorcja, standardy, procedury, uruchomiono NUKat, KaRo i liczne serwery Z39.50. Wiele już zrobiono, i wiele jest jeszcze do zrobienia. W procesie tym jednak - jak wspomniano - głównym graczami były niemal bez wyjątku duże biblioteki, które dysponowały odpowiednimi funduszami i zapleczem merytorycznym. Palcówki małe i średnie tylko w niewielkim stopniu skorzystały z dobrodziejstw automatyzacji. Jakkolwiek wiele bibliotek miejskich czy powiatowych, może poszczycić się już pewnymi osiągnięciami, to trzeba wyraźnie podkreślić, że są to przypadki odosobnione. W znakomitej większości małych palcówek (prawdopodobnie ok. 70-80%) automatyzacji jeszcze nie rozpoczęło. Przyczyn takiego stanu rzeczy było i w dalszym ciągu jest kilka, spośród których największą rolę odgrywała bariera cenowa i brak odpowiedniego systemu bibliotecznego, który byłby jednocześnie:
a - tani,
b - łatwy,
c - zgodny z normami i
d - działał bezawaryjnie.
Oczywiście już od początku dekady istniały na rynku różne pakiety, lecz - jak się wydaje - żaden z nich nie spełniał łącznie wszystkich wymienionych wymagań.
Czy u progu XXI wieku sytuacja się zmieniła? Czy małe i średnie biblioteki mają już w czym wybierać? Czy oferta jest wystarczająco szeroka? Na te pytania nie odpowiadamy wprost. Wnikliwego czytelnika zachęcamy, aby sam wyciągnął wnioski.